Panie,
To pierwszy list, który do Ciebie wysyłam. Myślałam, że mając przed sobą czystą kartkę papieru, napisanie wszystkiego co myślę przyjdzie mi łatwiej. Niestety, myliłam się.
Wiele rzeczy chciałabym Ci powiedzieć. O bólu, cierpieniu i wątpliwościach, o lęku i samotności. I znów pustka w głowie. Nic nie przychodzi łatwiej, jedynie łzy. Chyba zbyt wiele się zdarzyło, bym mogła tak po prostu o tym zapomnieć. Niby wszystko było w porządku, aż nagle świat zaczął drżeć i wymykać się z rąk. Rzeczywistość stała się czarno-biała. Pisząc to, czuję się jak porcelanowa lalka bez jakichkolwiek uczuć, bezużyteczna. Dlaczego pozwoliłeś, żebym cierpiała? Zabrałeś mi wszystko, poczynając od tego co kochałam najbardziej.Nie pozostało nic, nawet nadzieja. Mam w sobie zbyt wiele żal. Wiesz, chciałabym wierzyć, że jest inaczej. Chciałabym zaufać temu dobremu Bogu, o którym tyle słyszałam. Ale na duszy pozostało zbyt wiele blizn. Z perspektywy czasu wiem już, że " Czas nie leczy ran, on przyzwyczaja do bólu".
Proszę, pomóż mi zaufać i odnaleźć wiarę. Ulecz to, co tak bolało, co nie dawało o sobie zapomnieć.
Amen.